Znaczenie symboli w rytuałach przejścia. Jak je interpretować (i czy trzeba to robić)?

Kiedy opowiadam osobom, z którymi pracuję o tym, że na ich ceremonię mogą składać się oprócz słów różnego rodzaju działania symboliczne, siłą rzeczy skupiam się na przykładach. Opowiadam o wspólnym zapalaniu świec czy kadzideł, krążącym z rąk do rąk jedzeniu, o wysiewaniu nasion, oddawaniu czegoś wodzie (lub ogniowi), zaplataniu warkoczy lub wianków, o wspólnym śpiewie…
Dlaczego symbole są sercem rytuału?
Wszystkie te działania są próbą przełożenia tego, co niewidzialne – ogromnego i zadziwiającego wewnętrznego świata znaczeń, wartości, sensów na to, co dające się uchwycić zmysłami. Samo działanie, gest, praktyka, ruch nie są symbolami, podobnie jak wykonany na kartce papieru rysunek kwiatu nie jest kwiatem. Dlatego istotą symboli w rytuałach nie jest w pierwszej kolejności pytanie „co” i „jak”, ale „dlaczego” i „po co”. Możemy zastosować najpiękniejsze, najbardziej wymyślne i dobrze się prezentujące na zdjęciach ceremonialne gesty. Dopóki jednak nie będą one zakorzenione w nas samych, w naszej historii, doświadczeniach, obrazie świata i relacjach, jakie tworzymy, dopóty pozostaną jedynie wydmuszką – zdobną, lecz pustą w środku. Symbole w rytuałach nie są czymś, co „dopychamy” do nich na siłę, na zasadzie: „Ok, mamy już przemowę celebrantki i wypowiedzi rodziców państwa młodych, więc brakuje jeszcze tylko wspólnego zapalenia świecy albo puszczenia w niebo gołębia”. Są podskórnym pulsowaniem, które czyni rytuał żywym i daje mu moc łączenia ludzi ze swoim wnętrzem i z tym, co poza i ponad nimi.
Rytuał operuje symbolami. Wyraża się poprzez symbole. Przemawia ich językiem. „Rytuał jest poezją w świecie czynów” pisał Ross Nichols, dając wyraz temu, że nie to, co linearne i logiczne gra w ceremoniach przejścia główną rolą, ale metaforyczne, wieloznaczne, symboliczne.
Symbol a znak – wielowymiarowość symboli w rytuałach
A symbol w przeciwieństwie do znaku nie jest jednowymiarowy. Można oglądać go pod wieloma kątami i odkrywać go warstwa po warstwie, docierając do głębi. Może łączyć się z tym, co wypowiedziane, ale kluczem do jego odczytania jest to, co między wierszami, co lokuje się w przestrzeni pomiędzy słowem, gestem i czuciem. Próba zamknięcia symbolu w jednym zdaniu, w jednym wyjaśnieniu („Białe róże symbolizują niewinność”, „Ogień symbolizuje pamięć”), spłaszcza go i odziera z jego tajemnicy. Chcąc go odczytać, sięgamy nie tylko do „tu i teraz”, ale też do własnych doświadczeń, korzeni, jednostkowej i grupowej pamięci, do tej ogromnej niewysłowionej kulturowej głębi, która sprawia, że pewne rzeczy postrzegamy razem, a nie w oddzieleniu. Ogień może więc być pamięcią, ale może być także wspomnieniem konkretnego ogniska, przy którym siedzieliśmy kiedyś wspólnie pod usianym gwiazdami suwalskim niebem; może też być przemianą; końcem jednej drogi i początkiem nowej; zmartwychwstającym z popiołów Feniksem; rozjarzającym nas od środka płomieniem pasji; bohaterem znanej określonemu gronu przyjaciół pieśni; przeprowadzającą zmarłych na drugą stronę gromnicą albo pośrednikiem w rozmowie z tymi, których już nie ma. Inny ogień krąży z rąk do rąk, otwierając przestrzeń ceremonialną, w innym para młoda oczyszcza obrączki przed ich założeniem, inny przyświeca czuwaniu przy ciele po śmierci albo jest odbiorcą obrzędowego kołacza i miodu, którymi poprzez niego karmiono przodków w ramach słowiańskich rytuałów w cyklu obrzędowym.
Jak odczytywać znaczenie symboli w ceremoniach przejścia?
Chcąc odczytać symbol, musimy więc przyjrzeć się temu, w trakcie jakiej ceremonii (i w którym jej momencie) się pojawia, jak ma się w stosunku do innych etapów obrzędu przejścia, do jakiego grona jest skierowany, ale też jakie skojarzenia, wyobrażenia, emocje i impresje w nas wywołuje. Pamięć czego w nas budzi. Jak spogląda na nas w świetle tego, co racjonalne i dające się opowiedzieć słowami, a jak w świetle niewyrażonego, ukrytego, niedopowiedzianego.
Jak to możliwe, że mimo tej wielości interpretacji i odczytań symbole mają moc łączenia ludzi i światów? Być może chodzi tu nie tylko o „mimo” a „dzięki” tej wielości i złożoności. Możemy przeglądać się w symbolach jak w kropli rosy zawieszonej na źdźble trawy i ze zdumieniem odkrywać, że mieści się tam znacznie więcej niż nam się początkowo wydawało. Albo jak w mozaice, której poszczególne elementy nabierają dodatkowych sensów w kontekście całości. Są więc symbole czymś, co możemy oglądać zarówno z bliska, zagłębiając się w ukryte w nich mikro-światy jak z dystansu, próbując pochwycić obraz całości. Jedna i druga perspektywa daje szansę na uwspólnienie i połączenie tego, co pozornie rozdzielne.
Symbole jako most łączący światy — o głębokiej mocy rytuałów
A jednocześnie najmocniejsze, najbardziej rezonujące z nami symbole są tak stare jak nasze bycie w świecie. Rozświetlanie ciemności, dzielenie się jedzeniem, wiele głosów łączących się w jeden głos, zanurzanie się w wodzie lub zstępowanie do głębin ziemi, podążanie wzrokiem z Słońcem i za Księżycem, oddawanie czegoś lub otrzymywanie w darze, rodzenie się i umieranie.
I tak jak w tym doświadczeniu obecności w świecie przeplatają się ścieżki aktorów ludzkich, zwierzęcych, roślinnych, krajobrazu, ciał niebieskich, tych, którzy żyją i tych, którzy zmarli – tak w symbolach łączy się ludzkie z pozaludzkim, ziemskie z kosmicznym, przeszłe z teraźniejszym i przyszłym.
Może więc zamiast symbole interpretować i rozumieć, możemy po prostu poczuć je i przyjrzeć się tęsknotom i wątkom, które w nasz poruszają? Zobaczyć, jak łączą nas ze światem, ile jest w nich nas, a ile naszych bliskich, przodków i miejsca, w którym żyjemy. Pozwolić im, żeby oddziaływały, snując niewidzialne nici naszej relacji ze światem i pozwalając przekraczać progi, które trudno byłoby pokonać wyłącznie z pomocą słów.